21 mar 2019

👍 Czego nauczyli mnie "Downi" 👍

"Down" (czyt. dałn), "Downi", "On/ona ma Downa", "Ale z ciebie Down" - tyle razy słyszałam te słowa! Już w dzieciństwie były one dla mnie jakieś dziwne, niepasujące do niczego, nieadekwatne. Miałam wrażenie, że ludzie którzy je wypowiadają nie mają zielonego pojęcia o tym czym jest Down (Zespół Downa) oraz kim są osoby, które się tak poniża wykrzykując ich chorobę na głos. 
👎"To jest robot. Nie można się z nią bawić. Uciekaj!"👎
Poniża - czy to dobre określenie? Hmmm... może raczej naznacza, nazywa, określa, dookreśla. "Jesteś Downem!" to ewidentnie przezwisko, ale tak nietrafione, że aż szokuje. Osoby, używające nazwy zespołu, który w zapisie genetycznym zamiast pary chromosomów 21 ma trzy, jako wyrażenia obraźliwego raczej nigdy nie miały możliwości poznać "Downa"! To wspaniałe, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju osoby! 

😜😅Rozbrajający uśmiech, energia, morze uczuć w jednej kropli, zaangażowanie do granic możliwości 😍😁
Skoro już tytule widzicie, że nauczyłam się czegoś, to chciałabym Wam opowiedzieć jak to się stało :) Zacznijmy od początku, bo tak najłatwiej ;)
Urodziłam się pod koniec lat '80 XX wieku. Do czasu pójścia do ostatniej grupy przedszkolnej, z niej do zerówki (mama wychowywała młodszego ode mnie brata i zostałam w domu zamiast pójść do przedszkola) oprócz rodziny i pociech znajomych rodziców, nie miałam kontaktu z innymi dziećmi. O świecie dowiadywałam się z książek, bajek, filmów w telewizji. Nie uważano jednak wtedy, że warto mówić dzieciom o różnicach między ludźmi innych, niż różnice między chłopcem a dziewczynką. A może po prostu dorośli sami nie potrafili o tym mówić, sami byli zagubieni?

👀👤💀💣💥😠😢
Tego, że dzieci są wobec siebie okrutne nauczyłam się dopiero po latach, niestety wiele doświadczyłam na własnej skórze, ale dzięki temu więcej mogłam zrozumieć. Pierwsze moje spotkanie z dzieckiem z Zespołem Downa było dla mnie szokiem i pamiętam je do dziś. Dzieci, które są pozbawione wiedzy i empatii potrafią być bardzo okrutne dla innych. Nie mam pojęcia jak miała na imię ta dziewczynka. Mieszkała gdzieś na moim osiedlu, pewnie w okolicy przedszkola, do którego chodziłam, bo tam ją pierwszy raz zobaczyłam. Nie byłam pierwsza - wcześniej zauważyły ją inne dzieci, te których rodzice posłali je do przedszkola w wieku 3 lat; te, "mądrzejsze", "bardziej obeznane", które robiły mnie w balona, bo nie wiedziałam wielu rzeczy. Zostałam poczęstowana historyjką o tym, że ta 👤dziewczynka nie jest dzieckiem, tylko robotem👤 oraz poinstruowana, że należy przed nią uciekać i bać się jej. Tak, uwierzyłam. Tak, bałam się, ponieważ bałam się nowości, inności, tego z czym nigdy nie miałam do czynienia. Wcześniej nie znałam dzieci z mojego przedszkola, więc "nowej" mogły wcisnąć każdy kit. Byłam na to podatna - wśród rodziny i znajomych rzadko kto perfidnie ze mnie żartował, nie byłam do tego przyzwyczajona.

Żałuję, że nigdy wcześniej nie spotkałam tej dziewczynki, bo od dziecka byłam ciekawska i towarzyska. Dziś to nie do pomyślenia, ale kiedyś znajomości rozpoczynało się przed warzywniakiem, gdy mama stała w kolejce - to było całkiem normalne :) Gdybyśmy wtedy się spotkały, pewnie zareagowałabym inaczej, chociażby dlatego, że ktoś starszy wytłumaczyłby mi dlaczego dziewczynka wygląda i zachowuje się trochę inaczej. A może w ogóle nie zwróciłabym uwagi na różnice, które nie zostały mi pokazane? Po jakimś czasie opowiedziałam rodzicom o dziewczynce-robocie, ale nie pamiętam co powiedzieli. Jakoś musieli mnie uspokoić, wyjaśnić, bo strach przed tamtą dziewczynką ustąpił drogę ciekawości.



Cieszę się bardzo, że nie poszłam do zwykłej, ani społecznej podstawówki, jak chciał tata, ale do integracyjnej szkoły podstawowej. Była najbliżej domu, ale to inna sprawa, bo "zwykła" mieści się też niedaleko ;) Przed przyjęciem obowiązywało spotkanie z pedagogiem szkolnym. Co na nim było nie wiem, ale było bardzo sympatycznie i panią Beatkę wspominam ciepło do dziś :) Dostałam się. Sześć kolejnych lat żyłam wśród dzieci niepełnosprawnych. Ich zdrowie było nadwątlone w różnym stopniu i w różny sposób. Wielu spośród moich rówieśników miało Zespół Downa. Idąc do szkoły nie pamiętałam już historii z dzieckiem-robotem. Byłam bardzo otwarta i aktywna w nawiązywaniu nowych znajomości. Nadal nie do końca rozumiałam dlaczego oni są trochę inni, ale w gruncie rzeczy nie przeszkadzało mi to, ponieważ spotykaliśmy się na wspólnych lekcjach, zajęciach świetlicowych i żaden z dorosłych w szkole nie traktował żadnego z nas w sposób nienaturalnie inny, wyjątkowy. Razem czekaliśmy w stołówce na herbatę, a później na obiad i nie było w tym nic dziwnego! 

Łatwo uprzedzić się do innych ludzi, gdy ktoś mający autorytet powie, że są źli, inni, albo że z kimś nie można się zadawać. To, niestety, w dużej mierze efekt uprzedzeń dorosłych, z którymi dzieci się stykają (rodzice, dziadkowie, albo ich znajomi, sąsiedzi). Dzieci same z siebie rzadko spostrzegają różnice, bo z reguły nie mają doświadczeń, które mogłyby by je uprzedzać do innych ludzi.


Czas spędzony w szkole podstawowej, która była szkołą integrującą dzieci zdrowe z dziećmi o różnych upośledzeniach (wtedy się mówiło o "dzieciach upośledzonych") dziś, z perspektywy lat uważam za najważniejszy w rozwoju mojej psychiki, empatii i dorastania do bycia osobą, jaką jestem :) Od tamtej pory na swojej drodze spotkałam wiele osób niepełnosprawnych; co więcej niedawno okazało się, że sama jestem niepełnosprawna, choć tego nie widać na pierwszy rzut oka (więcej dowiesz się z tego wpisu). Popełniłam kilka błędów, ale dziś jestem mądrzejsza i wiem, że postąpiłabym inaczej, gdybym mogła cofnąć czas. To nauka, która nie poszła w las.

Od "Downów" i osób niepełnosprawnych nauczyłam się:

👍 ŚMIAĆ Z CZEGOŚ I Z NICZEGO - TAK PO PROSTU :)

👍 KOCHAĆ BEZ POWODU, ZA SAMO ISTNIENIE

👍ŻE BYCIE SPONTANICZNĄ NIE MUSI OZNACZAĆ ODRZUCENIA

👍 AKCEPTACJI NA RÓŻNORODNOŚĆ (NIE: INNOŚĆ)

👍 ŻE KAŻDY JEST INNY, ALE INNOŚĆ NIE JEST ZŁA, TYLKO WPROWADZA KOLOR DO CODZIENNEJ SZAROŚCI

👍 ŻE MOGĘ WIELE I POWINNO MNIE TO CIESZYĆ

👍 ŻE JEŚLI MOGĘ COŚ ZROBIĆ, TO MOGĘ TEŻ POMÓC I NIE OCZEKIWAĆ ZAPŁATY (EMOCJONALNEJ ANI FINANSOWEJ)

👍 POMOC NIE JEST CHWILĄ ZDJĘCIA KORONY Z GŁOWY, ALE WŁOŻENIA DRUGIEJ KORONY NA GŁOWĘ INNEJ OSOBY

👍 POMOC NIE MOŻE BYĆ UDZIELANA Z ŁASKI

👍 UCZUCIA SĄ BARDZO WAŻNE

👍 EMOCJE NIE SĄ ZŁE ANI DOBRE - CZYNY POWODOWANE EMOCJAMI SĄ ZŁE LUB DOBRE

👍 PATRZ, SŁUCHAJ, DZIAŁAJ

👍 UŚMIECHAJ SIĘ DO KAŻDEGO - MOŻE DZIĘKI TEMU BĘDZIE MIAŁ DOBRY DZIEŃ 

👍 DZIEL SIĘ SWOJĄ PASJĄ I ENERGIĄ

👍WSPÓŁCZUJ TYLKO WTEDY, GDY KTOŚ OCZEKUJE WSPÓŁCZUCIA

👍 KOCHAJ I NIGDY NIE REZYGNUJ Z MARZEŃ

👍 SIŁY I OSOBOWOŚCI NIE MIERZY SIĘ W CENTYMETRACH,📏📐 TYLKO W CZYNACH

👍 TRZEBA MIEĆ ODWAGĘ DO BYCIA SOBĄ

👍 NIE MUSISZ BYĆ IDEALNY, BY BYĆ NAJLEPSZĄ WERSJĄ SAMEGO SIEBIE - KOCHAJ SIEBIE

👍 KAŻDEMU WOLNO UPADAĆ, WAŻNE ŻEBY SIĘ PODNIEŚĆ Z UPADKU, A JEŚLI KTOŚ CHCE POMÓC CI PRZY WSTAWANIU NIE ODRZUCAJ Z GÓRY JEGO POMOCY

💗Kiedy stanę przed wyborem placówki wychowania dla dzieci, będę szukała takiej, która stawia na integrację, nie boi się różnorodności i potrafi oswajać z trudnymi tematami. Będę rozmawiać ze swoimi dziećmi, bo w moim dzieciństwie rozmów było za mało. Będę sobą pokazywać, że nie trzeba się bać inności. Będę uczyć empatii 💗

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Twój głos jest ważny - dziękuję za dodanie komentarza. Pamiętaj o netykiecie i poprawnej formie języka, w którym piszesz. Spamy, obraźliwe i niekulturalne komentarze będą usuwane.
......
Thank you for adding your comment here - it's important for me. Please notice that every comment must be legal with netiquette and correct. Spam, rude and offensive comments will be delated.